-

RG : trochę tego, trochę tamtego

Skąd (lewakom) wyrastają nogi.

Pod koniec stycznia 2019 roku, opublikowano bardzo ciekawy raport z badań przeprowadzonych przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego, którym kieruje dr hab. Michał Bilewicz, badacz "antysemityzmu wtórnego", pt. "Polaryzacja polityczna w Polsce. Jak bardzo jesteśmy podzieleni?" Wynika z niego, ogólnie biorąc, że zwolennicy partii opozycyjnych (tzw. opozycji totalnej – korzystając
z określenia prof. Wolniewicza – lewoskrętni) nienawidzą zwolenników partii rządzącej (PIS – w skrócie
i uproszczeniu – prawoskrętni) bardziej, niż odwrotnie.

Po ogłoszeniu badań pojawiało się mediach trochę komentarzy, jednak nikt nie pokusił się o głębszą analizę przyczyn zjawisk, na które badanie wskazuje. Zresztą, dość szybko o sprawie zapomniano. A wg. mnie zasługuje ona na większą uwagę.

Otrzymaliśmy bowiem naukowe potwierdzenie życiowych spostrzeżeń, że natężenie negatywnych emocji wobec przeciwników ideowo-politycznych, w środowiskach lewoskrętnych jest wręcz nienaturalnie wielkie.
W dobie rozlewającego się relatywizmu, takie potwierdzenie przez naukę ma swoje znaczenie. Gdy z zewsząd słyszy się o równoprawnych narracjach, że w polityce „wszyscy siebie warci” i „po jednych piniondzach”,
a ci, co próbują dotrzeć do zobiektywizowanej rzeczywistości, do tego jak jest, zaczynają się gubić w chaosie rozmaitych sądów i opinii, często wątpiąc w obiektywność swoich spostrzeżeń. Bo jeśli mają jakieś bezpośrednie odczucia tych spraw i ich oceny, to przecież są one subiektywne.

A tu otrzymujemy coś zobiektywizowanego – badania naukowe. Nauka w powszechnym odczuciu wciąż cieszy się autorytetem i to pomimo coraz częściej wychodzących na światło dzienne faktów świadczących o tym,
że w dzisiejszych czasach i ona nie uchroniła się od zepsucia, gdy rozmaici „naukowcy” fałszują wyniki badań, a sama nauka znalazła się niebezpiecznie blisko marketingu i biznesu lub ideologii. Wciąż jednak obecna jest głęboko zakorzeniona idea, że nauka w swej niewynaturzonej formie dąży do obiektywizacji sądów
o rzeczywistości. Nauka to metodologia, sprawdzalność, obiektywizm.

Obiektywności wspomnianym badaniom przydaje również fakt, że przeprowadziło je Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW, którego pracownicy znani są z manifestowanych lewackich przekonań, a nie jacyś badacze „skażeni” prawicowym światopoglądem.

Przyglądając się ich wynikom, warto zwrócić uwagę na parę rzeczy.

  1. W porównaniu z wyborcami PiS, którzy uważali, że zwolennicy opozycji mają wobec nich postawy neutralne, wyborcy partii opozycyjnych byli przekonani, że zwolennicy partii rządzącej mają wobec nich nastawienie negatywne (nasuwa się tu skojarzenie z psychologii, gdzie mówi się o projekcjach umysłu, polegających na rzutowaniu na zewnątrz własnych uczuć; przysłowiowe – każdy mierzy zwoją miarką).
  2. Badania wykazały dodatkowo istnienie szczególnej korelacji - im lepiej wykształceni wyborcy opozycji,
    w tym większym stopniu żywią negatywne uczucia wobec wyborców PIS; korelacja związana była również z zamożnością; im bardziej wykształceni i mniej zamożni, tym większe natężenie negatywnych uczuć wobec „pisowców” oraz poczucie, że owi „pisowcy” ich nienawidzą.
  3. To już drugie tego typu badanie CBU UW. Poprzednie, przeprowadzone w 2013 r., dotyczyło postaw wobec katastrofy smoleńskiej, głównie przeciwników hipotezy zamachu (PO, palikociarnia, SLD itp.) oraz jej zwolenników. Wykazało ono podobne rezultaty – przeciwnicy wspomnianej hipotezy nienawidzą zwolenników bardziej niż odwrotnie.
  4. Oba badania zostały przeprowadzone w odstępie 7 lat; w 2013 r. u władzy była PO i nie było widoków na zmianę, a w 2018 r. PIS. Czyli niezależnie od tego, czy zwolennicy tzw. lewicy liberalnej mają poczucie przynależności do obozu rządzącego, czy odwrotnie, natężenie negatywnych emocji (w tym nienawiści)
    z ich strony jest większe.

Jakie przyczyny sprawiają, że lewoskrętni nienawidzą bardziej?

Według mnie, wpływ na to mają nade wszystko:

  • Resentyment w znaczeniu nietzscheańskim, pogłębionym przez Maxa Schelera.
  • Problemy z tożsamością lewoskrętnych.
  • Problemy z ich poczuciem własnej wartości.
  • Pycha i wynikające z niej uroszczenia.

 

Resentyment w znaczeniu nietzscheańskim, pogłębionym przez Maxa Schelera.

Próba zrozumienia współczesnego człowieka naszego kręgu cywilizacyjnego, bez uwzględnienia tego zjawiska, będzie ułomna. Resentymentem Nietzsche nazwał zjawisko cechujące mentalność niewolniczą, która wyrasta na gruncie kultywowanej zawiści i zazdrości, a także z bezsilności, wynikającej ze świadomości swojej niemocy, słabości - by wartość, której posiadania zazdrości, móc zdobyć lub urzeczywistnić. Taki zawistnik dokonuje wówczas swoistej zemsty, niszcząc symbolicznie nieosiągalną dla niego wartość (substytut realnej zemsty) poprzez odmowę jej uznania lub umniejszając znaczenie.

Resentyment powoduje wypaczenie moralności, stanowi podstawę budowania fałszywej etyki, w której
na szczycie hierarchii umieszcza te wartości, które są w zasięgu możliwości mentalności niewolniczej, natomiast te, które obiektywnie stoją wyżej, sztucznie umniejsza.

Jednocześnie ktoś, kim zawładnął resentyment, w głębi duszy wie, że ta złudna hierarchia jest fałszywą
i skrycie nienawidzi prawdy oraz tych, którzy ją potwierdzają.

Zarówno wg Nietschego jak i Schelera, a pośrednio i Konecznego, przykładem całej cywilizacji opartej na resentymencie są Żydzi.

 

Czym jest resentyment można zilustrować jedną z bajek Ezopa o lisie, który nie mogąc dosięgnąć winogron stwierdza, że i tak były kwaśne. Inną ilustracją jest opowieść o Kainie i Ablu.

Resentyment prowadzi do złudzenia aksjologicznego, a w efekcie do tego, co Nietzsche określił jako „zafałszowanie tablic wartości”.

Owo zatrucie duchowe oraz niedojrzałość emocjonalna nim wywołana powoduje, że osoby skądinąd inteligentne, wydają błędne opinie o rzeczach, o sobie i innych. Można odnieść wrażenie, że postrzegają siebie i świat z pewnego poziomu własnego kompleksu psychicznego, a to z kolei determinuje ich sposób działania.

W związku z tym ludzie często działają w życiu, jakby zmuszeni byli realizować jakieś skrypty wg zawartych w nich algorytmów, analogicznie do oprogramowania w informatyce, z tą różnicą, że autorem tych „programów” są kompleksy ludzkie. Taki człowiek jest trochę jak marionetka. Toteż lewoskrętni mówiąc
o wolności, najczęściej mają na uwadze „wolność poniżej pasa” (swawolę) oraz wolność od konsekwencji własnych czynów, czyli od odpowiedzialności, jakby wyrażali podświadomie, że nie wiedzą, co czynią.

Pojęcie resentymentu pozwala pośrednio wyjaśnić ową szczególną korelację, o której mówią badania CBU UW, że wyborcy opozycji im bardziej są wykształceni i mniej zamożni, tym bardziej żywią negatywne uczucia wobec „pisowców”. Jak stwierdza Max Scheler w rozprawie „Resentyment a moralność” - „Największy ładunek resentymentu musi posiadać takie społeczeństwo, w którym, jak w naszym, ręka w rękę idą mniej lub więcej równe prawa polityczne i inne, względnie publicznie uznane formalne równouprawnienia społeczne, wraz
z bardzo dużymi różnicami w faktycznej władzy, faktycznym posiadaniu”.
Ci niebogaci a formalnie wykształceni (niekoniecznie gruntownie) mają bardzo rozbudzone aspiracje, które jednak nie przekładają się na status społeczny, co budzi silną frustrację, znajdującą ujście w skrywanej obłudnie, pod płaszczykiem poprawności politycznej, nienawiści.

  1. złudzenia aksjologicznego wywołanego resentymentem na współczesnych lewoskrętnych wyraża się min. w tym, że w ich hierarchii wartości najwyżej stoją wartości utylitarne i hedonistyczne, które w strukturze ujawnionej dzięki badaniom Maxa Schelera znajdują się na samym dole drabiny wartości (za religijnymi, duchowymi i witalnymi).

Wydaje mi się, że można pokusić się dodatkowo o wniosek ogólny, że resentyment ma również duży wpływ na rzetelność myślenia, a co za tym idzie – wskazuje to na związek pomiędzy rozumem a moralnością. Jeśli moralność jest skażona, to często skażone bywa również rozumowanie, które w wielu bardzo istotnych obszarach, jak np. wartości, przetwarza fałszywe dane, a jego celem nie jest ustalanie prawdy, lecz służy celom wyznaczanym np. przez resentyment.

 

Problemy z tożsamością.

Starożytni, wskazując na przyczyny powstawania rzeczy, wyróżniali dwie: przyczynę sprawczą i przyczynę celową (teleologiczną). Z tą pierwszą wszyscy stykaliśmy się w procesie edukacji, w którym przedstawiano
ją najczęściej jako przyczynę jedyną. Przyczyna celowa została wyparta przez paradygmat mechanicystyczny, który, począwszy od oświecenia, zdominował nowożytne nauki. Nie przeszkodziło to dobrym rezultatom nauk fizycznych, jednak te humanistyczne poniosły pewne straty.

Uważam, że chcąc lepiej zrozumieć kwestie związane z tożsamością człowieka, należy wziąć pod uwagę obie przyczyny, gdyż na tożsamość, to kim jesteśmy (lub uważamy, że jesteśmy), mają wpływ dwa wektory:

  • pierwszy – to wektor przyczyn sprawczych, a więc to, co nas zrodziło, korzenie, z których wyrośliśmy, nasze dziedzictwo (ojcowizna),
  • drugi – wektor przyczyn celowych, czyli to, do czego dążymy, co podziwiamy i kochamy, nasi idole oraz wzorce, które staramy się naśladować i do których w efekcie się upodabniamy.

Myśląc o korzeniach, przychodzi mi na myśl książka Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”. Czy jest możliwa tożsamość bez pamięci o swej przeszłości? Christopher Nolan nakręcił w 2000 roku film „Memento”, którego bohater, w wyniku wypadku, ma uszkodzony ośrodek mózgu odpowiedzialny za pamięć krótkotrwałą. Pamięta wydarzenia sprzed wypadku, a zapomina wszystko, co działo się ledwie przed paroma chwilami. Próbuje radzić sobie z problemem przy pomocy zrytualizowanych czynności, zapisami na kartkach, tatuażami przypominającymi mu o tym kim jest, mapami i zdjęciami. Budzi się rano i próbuje odtworzyć swą tożsamość.
wszystko to jednak nie pozwala mu uchronić się przed manipulacją jego tożsamością przez innych ludzi, przed suflowaniem z zewnątrz fałszywego obrazu rzeczywistości.

Nie dziwi zatem, że środowiska lewicowo-liberalne tzw. zachodu, inspirowane marksizmem kulturowym, chcąc „stworzyć” nowego człowieka, z taką zapamiętałością zwalczają pamięć o tradycji chrześcijańskiej,
a historię próbują pisać na nowo, mówiąc o równoprawnych narracjach. Równie zapamiętale zwalczają rodzinę, w której przechowywana jest pamięć naszych korzeni i przekazywana następnym pokoleniom.
W miejsce tradycji kulturowej, która stworzyła naszą cywilizację, propagują usilnie np. ideologię gender, tworzącą amorficzne tożsamości, którymi łatwo manipulować.

Tak więc jeśli odrzucimy przeszłość, udając, że wyrośliśmy z innych korzeni niż w rzeczywistości lub w inny, równie fałszywy sposób, próbujemy ją zanegować, wówczas pojawiają się problemy z tożsamością, gdyż usuwamy realny grunt naszego doświadczenia, zastępując go czymś wyimaginowanym.

Jednak, jak już wspomniałem, świadomość „skąd przychodzimy” jest tylko jednym z wektorów mających wpływ na naszą tożsamość. Równie ważna, a może nawet ważniejsza, jest kwestia „dokąd idziemy”, a więc drugi wektor dotyczący przyczyn celowych.

Często mówi się, że kultura europejska oparta jest na trzech filarach: filozofii greckiej, prawie rzymskim
i chrześcijaństwie. Z pamięci zakodowanej w tradycji wyłaniały się cele, wśród których najistotniejszą częścią była transcendencja, o której można powiedzieć, że jest rzeczywistością „wieczną”, wykraczającą poza codzienność. W Chrześcijaństwie transcendencją jest Bóg, do którego drogą jest naśladowanie Chrystusa. Odrzucenie transcendencji przez lewicę liberalną jest być może najcięższym ciosem zadawanym tradycyjnej tożsamości. Jak pisze prof. Włodzimierz Pawluczuk „Tożsamość jednostki ludzkiej jest transcendencją i tylko dzięki temu jednostka ta jest w stanie oprzeć się sposobom bycia. (…). Zachód utracił swą transcendencję, swą wewnętrzną tożsamość i światopogląd, jako regulator faktycznych zachowań. Wszystko toczy się jako potok sposobów bycia. Wszystkiemu brak autentyzmu”. Osobowość współczesnego człowieka cywilizacji Zachodu coraz częściej jest “osobowością radarową”, zorientowaną na panującą aktualnie modę, zmienną, pozbawioną wewnętrznej busoli.

Chwiejna tożsamość z kolei rodzi chwiejne poczucie własnej wartości.

W jednym z wywiadów, jakich udzielił swego czasu Jan Paweł II, wyraża on przekonanie, ,iż „ład każdej rzeczy pochodzi z poza niej , z jej przyszłości , z jej celu”.

Jaki ład rzeczy proponuje światopogląd lewicowy? Jakie cele stawia przed człowiekiem?

Teoretyczny grunt dla formułowania celów (substytutów transcendencji), do których należy dążyć, daje lewoskrętnym wizja człowieka, oparta na postmodernistyczno-neomarksistowskiej antropologii, którą można określić jako „filozofię brzucha”. Jest to koncepcja człowieka redukująca go praktycznie
do konsumenta. W tej wizji jedną z najważniejszych rzeczy jest np. jakość życia, która to jakość staje się miarą jego wartości (tj. życia).

Pod pojęciem owej jakości rozumie się zazwyczaj dostęp do sfery możliwości użycia, skonsumowania. I tak najbardziej wartościowe jest takie życie, które posiada jak najwięcej możliwości realizacji konsumpcji. A im większy brzuch, tym może więcej zjeść. No i zdrowy, żeby mógł to jeszcze strawić. Ideałem staje się więc uroda, młodość i zdrowie, gdyż ktoś, kto je posiada, może konsumować więcej.

Szczególnie szkodliwym wynalazkiem antropologii lewoskrętnej jest hałaśliwie rozwijająca się ideologia gender. Nie tylko ma ona dobić tradycyjną tożsamość, lecz również rozchwiać jakąkolwiek możliwą tożsamość, gdyż wg niej każdy może stać się każdym, więc nigdy do końca nie jest pewny kim jest. Jeśli ludzie nie będą pewni kim są, to łatwiej będzie nimi sterować.

Jednak taka sztucznie tworzona tożsamość, mająca tak wątłe podstawy w rzeczywistości, tak chwiejna (dziś kobieta, jutro mężczyzna, a po jutrze trzecia lub piąta „płeć”) wymaga nieustannego potwierdzania swej realności. Dlatego jest szczególnie drażliwa, skłonna do agresji wobec wszystkiego, co podważa jej „rzeczywistość”.

 

Problemy z poczuciem własnej wartości.

Resentyment i chwiejna tożsamość prowadzi do obniżenia poczucia własnej wartości.

Resentyment dlatego, że sztucznie nadawane wyższego znaczenia sobie i wartościom, które samemu jest się zdolnym urzeczywistnić, przy jednoczesnym poniżaniu wartości obiektywnie wyższych w hierarchii sprawia, że w głębi duszy rodzi się pęknięcie, gdyż świadomość tego fałszu nie ginie. Kłamca, nawet gdy zdoła oszukać całe otoczenie i niemal przekonać do kłamstwa samego siebie, to nigdy całkowicie. Kłamca podszyty jest nieustanną obawą przed demaskacją, gdyż w głębi siebie wie, że jest kłamcą.

Tym gorliwiej działa na rzecz kłamstwa, im bardziej się obawia, że prawda może wyjść na jaw. Staje się w tym coraz agresywniejszy, projektując jednocześnie tę agresję na zewnątrz, oskarżając o nią innych. Z czasem może to przechodzić w nienawiść, dla której alibi staje się jej projekcja na bliźnich – że nienawidzę ich, bo oni nienawidzą mnie – co potwierdziły omówione na początku badania Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW.

Jednocześnie pozorna pewność siebie kłamcy, podszyta jest niepewnością własnej wartości. Podszyta poczuciem, że jedynie zwodzi innych co do siebie, ukrywając prawdę w zakamarkach duszy. Dlatego z tym większą zawziętością, usilnie i na każdym kroku próbuje dowodzić innym swej wyższości.

Rozchwiana tożsamość, zanegowanie własnych korzeni, wzmaga jedynie zagubienie i niepewność własnej samooceny.

Remedium na to ci nieszczęśnicy próbują znaleźć w przynależności do grupy tych „lepszych”, bardziej wartościowych, elitarnych, fajniejszych. Łudzą się, że jeśli będą do takiej grupy należeć, to jednocześnie zobiektywizują i nadadzą sankcję „prawdziwości” ich własnej wartości. Bo skoro należą do „lepszych”,
to sami są również „lepsi”. Fakt, że często są to - nazwane trafnie przez Kaczyńskiego – łże elity, nie ma większego znaczenia.

Często jest to choćby symboliczna przynależność, jak ta objawiająca się w sympatiach politycznych. Nie przypadkiem są stosowane przez socjotechników lewoskrętnych rozmaite chwyty, jak np. dehumanizacja ich przeciwników ideowo-politycznych, że ciemnogród, gorzej wykształceni, ze wsi, zacofani i generalnie
– zdecydowanie gorsi jako ludzie od zwolenników idei lewoskrętnych. Pada to wszystko na bardzo podatny grunt – z jednej strony ma potwierdzać poczucie wartości, z drugiej zaspokaja potrzebę poniżenia innych.
By czuć się wyróżnionymi jako wyżsi muszą istnieć ci, co w hierarchii stoją niżej. Demokracja tak, ale są równi i równiejsi.

 

Pycha i wynikające z niej uroszczenia.

Pycha uważana jest za najważniejszy z 7 grzechów głównych. Jest matką głupoty.

Głupota jest głupotą nie dlatego, że brakuje wiedzy, inteligencji czy bystrości. Jest głupotą głównie przez własną zarozumiałość, mniemanie o własnej mądrości, które nie pozwala przejrzeć na oczy i odrzucić zasłonę złudnych projekcji. Przez pychę i próżność.

Głupota zazwyczaj jest tym większa, im większe mniemanie o sobie, często podsycane dodatkowo przez świadomość własnego wykształcenia i inteligencji, które stają się pretekstem do poczucia rzekomej wyższości nad innymi. A „wyższość” ta ma z kolei rekompensować brak autentycznego poczucia własnej wartości.

Chyba każdy z nas doświadczył w swym życiu spotkań z ludźmi, którzy pomimo całej swej inteligencji byli
w jakiś sposób ograniczeni w swym postrzeganiu rzeczy, a wskutek niedojrzałości emocjonalnej i zatrucia duchowego przez resentyment, wydawali błędne opinie o rzeczach, o sobie i innych.

To samo tyczy tych bystrych, którzy często kierują wzrok tylko w pewne rejony, w których za reflektor służą im własne fiksacje, a przy tym bardzo często nie dostrzegają „słonia w menażerii”. Podobnie ze zdolnymi, dobrze „wykształconymi” erudytami, którzy, pomimo szerszego niż przeciętne pole odniesienia, często postrzegają rzeczy bardzo jednostronnie lub w zniekształcony sposób, jak w krzywym zwierciadle. Mało, że nie ma w nich wielkiej mądrości, jak niektórzy mniemają, ale często wręcz wieje najzwyklejszą głupotą.

Z tej perspektywy słowa o Ludwika Dorna o „wykształciuchach”, powtórzone za Sołżenicynem, wydają się niezwykle trafne. Użył je na określenie warstwy ludzi formalnie wykształconych, z pretensjami do bycia inteligentami, jednak nie potrafiący samodzielni myśleć, którzy powtarzają bezrefleksyjnie opinie dominującej w danym momencie mody intelektualnej lub tego, co przyswoili w procesie edukacji. A że edukacja w świcie cywilizacji białego człowieka zdominowana jest całkowicie przez lewoskrętne ideologie, dlatego opinie tychże „wykształciuchów” mają z reguły charakter lewoskrętny.

Przeciwieństwem pychy jest cnota pokory.

Znana jest historia odpowiedzi udzielonych przez Pytię Delficką. Na pytanie niejakiego Chejrefona, czy jest ktoś mądrzejszy od Sokratesa, odpowiedziała, że nie ma nikogo.

Sam Sokrtates, próbując zrozumieć, dlaczego Pytia udzieliła takiej właśnie odpowiedzi (co relacjonuje
w „Obronie Sokratesa” Platon), dochodzi do wniosku, że powodem jest przekonanie, wyrażone przez niego
w słynnej maksymie: „wiem, że nic nie wiem”.

Maksyma ta wyraża pokorę człowieka wobec rzeczywistości. Wyrażona w niej pokora mówi również
o świadomości własnej ułomności, ograniczoności. Tego, że nie jest się wszechmocnym, równym bogom. Taka postawa sprzyja otwartości umysłu i ducha na prawdę, na rzeczywistość, nie stawiając jej barier własnych mniemań, będących najczęściej największą w tym przeszkodą. To jak z tą pełną i pustą szklanką. Jeśli szklanka jest pełna, to już nie można jej niczym dodatkowym napełnić. Podobnie jest z ludzkim umysłem.

Czy lewoskrętni praktykują cnotę pokory? Sądząc po wypowiedziach ich czołowych celebrytów, więcej w nich buty i zadufania oraz pogardy dla inaczej niż oni myślących, które z pokorą nie mają nic wspólnego.

 

Podsumowanie.

Szukając przyczyn nienawiści lewoskrętnych wyborów, którą wykazały badania CBU UW, starałem się wskazać te, wg mnie, najważniejsze – występujący po lewej stronie resentyment, problemy z tożsamością, zachwiane poczucie własnej wartości oraz pychę.

Oczywiście nie wyczerpuje to zagadnienia w pełni. Nie poruszyłem tu wielu innych zjawisk powiązanych
z zagadnieniem, takich choćby jak poprawność polityczna, zdominowana przez lewoskrętnych kultura masowa, edukacja czy środki przekazu, w tym również te najbardziej nowoczesne – portale społecznościowe typu facebook.

Z analizy tej wynika, że problem ma charakter strukturalny i nie jest możliwa zmiana mentalności tych środowisk poprzez uświadamianie lub rzeczową wymianę wzajemnych racji. Tu chodzi o emocje, a te mają źródło w nieuświadamianych, osadzonych głęboko skażeniach duchowych, dlatego żadna rzeczowa, spokojna dyskusja nie jest możliwa.

 

Robert Gocał



tagi:

RG
25 listopada 2020 11:03
32     3349    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

psysed-Jo-do-Wos-z-Hal @RG
25 listopada 2020 12:39

Ciekaw jestem jak towarzystwo badaczy interpretuje wyniki własnych badań, które nie są po linii i na bazie.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @RG
25 listopada 2020 13:07

mnie najbardziej intryguje sformułowanie:

"... im lepiej wykształceni wyborcy ..."

Czyli jak nalezy w tym kontekście rozumieć  określenie   "lepiej".

Czy ktosśz z przedwojenną dużą maturą, albo nawet powojenną, zale zdaną  tak gdzies do 1979 roku jest lepiej czy gorzej wykształcony od współczesnego leminga z zaocznym licencjatem szkoły wyższej z oddziałem zamiejscowym w Koziej  Wólce?

 

zaloguj się by móc komentować


szarakomorka @RG
25 listopada 2020 14:04

Chyba wyjaśnił mi Pan dlaczego nie mając nic wspólnego z PIS-em,  od samego początku czy jest "na dole" czy "na górze", chodzę obowiązkowo na wybory (to akurat inny związek) i głosuję na PIS. (Niektórzy mogliby podciągnąć to pod sadomasochim.)

Czy nie przemawia przeze mnie pycha?

Przydałaby się notka rozpracowująca "prawoskrętnych". 

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @RG
25 listopada 2020 14:27

Problemy z tożsamością.

.. W miejsce tradycji kulturowej, która stworzyła naszą cywilizację, propagują usilnie np. ideologię gender, tworzącą amorficzne tożsamości, którymi łatwo manipulować. ..

Tak więc jeśli odrzucimy przeszłość, udając, że wyrośliśmy z innych korzeni niż w rzeczywistości lub w inny, równie fałszywy sposób, próbujemy ją zanegować, wówczas pojawiają się problemy z tożsamością, gdyż usuwamy realny grunt naszego doświadczenia, zastępując go czymś wyimaginowanym. ..

To trochę inaczej wygląda – to jest bardziej problem zmiany tożsamości.

Z obserwacji wielu zwolenników opozycji – nie odrzucają przeszłości, nie odrzucają swych korzeni a jednak wybiera nową ofertę cywilizacyjną.

Tu wykorzystuje się te efekt podziału społeczności na zwolenników zmian i postawy zachowawczej.

Cała praca wdrożeni nowych ideologii to niwelowanie tych osobników o postawach zachowawczych – czyli tych którzy ofertę zmian zaakceptują po ich przemyśleniu.

Zwolennicy zmian to bardzo wiele osób które zachowają pamięć tożsamości ale akceptuje nowości np. związki partnerskie.

Tak wygląda też podział prowincja i wielkie miasta – element zachowawczy i element zmiany [problemem jest kto zmianami kieruje].

Problemy z poczuciem własnej wartości.

.Jednocześnie pozorna pewność siebie kłamcy, podszyta jest niepewnością własnej wartości. Podszyta poczuciem, że jedynie zwodzi innych co do siebie, ukrywając prawdę w zakamarkach duszy. Dlatego z tym większą zawziętością, usilnie i na każdym kroku próbuje dowodzić innym swej wyższości.

Rozchwiana tożsamość, zanegowanie własnych korzeni, wzmaga jedynie zagubienie i niepewność własnej samooceny.

Remedium na to ci nieszczęśnicy próbują znaleźć w przynależności do grupy tych „lepszych”, bardziej wartościowych, elitarnych, fajniejszych. Łudzą się, że jeśli będą do takiej grupy należeć, to jednocześnie zobiektywizują i nadadzą sankcję „prawdziwości” ich własnej wartości. Bo skoro należą do „lepszych”, to sami są również „lepsi”...

Zachodzi zjawisko zawyżonej samooceny [ co objawia się niechęcią do reszty społeczności o innych poglądach] ale wynika to z tego że ma ono poczucie wyższości że jest już w nowych trendach, jest wyżej rozwinięte bardziej oświecona [ de fakto otumanione i zduraczone ].

Większość tych osób nie neguje własnych korzeni i nie ma rozchwianej tożsamości kulturowej – oni po prostu o nich zapominają o korzeniach tradycyjnej kulturze, krok po kroku wyradzają się z nich. To jest jakby modele asymilacji emigracji która zapomina o swojej tożsamości tylko prowadzany przez część społeczeństwa na  swym etnicznych terenie, lub jeszcze inaczej to jest jak laicyzacja społeczeństwa gdzie praktyki religia są zaniechane/wygaszane a łączności z kościołem wygasa i przychodzi zobojętnienie i zapomnienie.

Tylko że jest równocześnie prowadzone wyniszczenie tego tradycyjnego społeczeństwa zatem temu postępowemu elementowi nadaje się kreuje się poczuci wyższości.

I w większości tak widzę znajomych którzy mają te nowoczesne poglądy ale mają jeszcze łączność z tradycją [np. Świąteczną].  To pokolenie ich dzieci bardziej by pasowało do w/w opisu.

I tak też opisuje przypadek księży modernistów oni zapominają o tradycji i naukach ojcowa kościoła bo w pogoni za nowością szukają mitycznej drogi nowej ewangelizacji [ choć uczciwi moderniści na meandrach poszukiwań wyskakują na przystanku Baba]. 

zaloguj się by móc komentować

RG @stanislaw-orda 25 listopada 2020 13:07
25 listopada 2020 17:18

Nie wim, nie mierzyłem. Na moje wyczucie tak włąśnie jest

zaloguj się by móc komentować

RG @szarakomorka 25 listopada 2020 14:04
25 listopada 2020 17:18

może w przyszłości

zaloguj się by móc komentować

humbelina @RG
25 listopada 2020 17:19

Bardzo dobry  artykuł,  ale jesli "żadna rzeczowa, spokojna dyskusja nie jest możliwa." to co według autora pozostaje "prawoskretnym"?

zaloguj się by móc komentować

RG @rotmeister 25 listopada 2020 14:19
25 listopada 2020 17:23

Dzięki. Również za radę, do której postaram się zastosować. Wpis stanowczo zbyt długi. Może zmęczyć i zniechęcić.

zaloguj się by móc komentować


Antonim @RG
25 listopada 2020 18:14

brawo !

super tekst, zapiszę sobie w ulubionych :)

zaloguj się by móc komentować

McGregor @RG 25 listopada 2020 17:23
25 listopada 2020 18:35

Świetna notka. Przyłączam się do kolegów - logika blogowych wpisów to jednak 10 - 15 minut czytania a później następuje mały kryzys, dlatego please - czekam na następne ale trochę krótsze. W tej postaci świetnie nadawałaby się do numeru Nawigatora (gdyby taki powstał) na temat współczesnego społeczeństwa w Polsce.

zaloguj się by móc komentować

darkforce @RG
25 listopada 2020 19:07

Bardzo trafna diagnoza, oczywiście niekomletna. Nie wszyscy mieszczą się w tym schemacie. Poza tym nie trzeba nadużywać słowa ,,pokora". Brak pychy nie oznacza pokorę. 

zaloguj się by móc komentować

RG @Nieobyty 25 listopada 2020 14:27
25 listopada 2020 20:53

Z obserwacji wielu zwolenników opozycji – nie odrzucają przeszłości, nie odrzucają swych korzeni a jednak wybiera nową ofertę cywilizacyjną.”

 

Jeśli to co wybierają jest zaprzeczeniem przeszłości z jej wartościami, to wówczas możemy mówić o odrzuceniu.

Życie jest nieustanną zmianą, jednak może ona wywodzić się z korzeni tradycji lub rewolucji, która na tym głównie polega, że odcina się od przeszłości w sposób radykalny i na jej gruzach próbuje budować coś nowego. Zazwyczaj są to twory sztuczne, wydające złe owoce. 

Bywają jednak rewolucje pozytywne, wzkazujące bardziej wartościowe cele - np. taką rewolucję przeprowadził Mojżesz, potem rówież chrześcijaństwo.

W kulturach przedpiśmiennych kobietom i dzieciom podawano pewną formę mitu, natomiast wojownicy, jako bardziej wtajemniczeni, posiadali "prawdziwą" wersję (wiedzieli co jest "prawdą") .

Przejście chłopców ze świata dziecięcego do świata wojowników odbywało się pod okiem i kontrolą doświadczonych szamanów i starszyzny plemiennej. Nie trwało to jak obecnie, całymi latami, lecz było silnym i wyrazistym przeżyciem, które zmieniało świadomość inicjowanego młodzieńca i pozwalało jednoznacznie wkroczyć w nową rzeczywistość .

Ażeby przejście z jednej rzeczywistości mitologicznej do drugiej odbywało się w miarę bezpiecznie, by nie powodowało rozbicia osobowości i nie degenerowało jej, niezbędny był ryt inicjacyjny .

Odbywało się to różnie, zależnie od danej kultury, jednak zasadnicza struktura inicjacji była właściwie taka sama.

Otóż trudno jest wprowadzić ciecz do wypełnionej po brzegi szklanki. Chcąc napełnić ją nową treścią należy wpierw opróżnić jej zawartość. Aby usunąć dobrze umocowane dotychczasowe wyobrażenie o rzeczywistości trzeba je całkowicie zniszczyć wyrywając gwałtownie, doprowadzając w ten sposób do ponownego chaosu i dopiero wówczas wprowadzić w nową rzeczywistość, zbudowaną na innym już poziomie.

Podobne metody wykorzystuje się współcześnie do tzw. prania mózgu, tyle tylko, że nie robi się tego w celu wzbogacenia osobowości, lecz przeciwnie - aby podporządkować człowieka i używać jako narzędzie.

Nie chodzi mi o to, by tkwić w niezmiennych, zastanych ramach tradycji. Stałaby się wówczas martwą. Tradycja, by była żywą musi się nieustannie twórczo zmieniać, rosnąć. 

zaloguj się by móc komentować

RG @stanislaw-orda 25 listopada 2020 17:48
25 listopada 2020 20:56

wykształcenie przed 1979 r. miało prawdopodobnie większą wartość

zaloguj się by móc komentować

RG @McGregor 25 listopada 2020 18:35
25 listopada 2020 21:00

dzięki; radę biorę sobie do serca

zaloguj się by móc komentować

RG @darkforce 25 listopada 2020 19:07
25 listopada 2020 21:16

Wydaje mi się, że nie nadużyłem tego słowa. Ono się współcześnie bardzo spłaszczyło i dla wielu brzmi wręcz nieprzyjemnie. Kojarzy się z pierdołą. Lecz pierwotne znaczenie jest inne

Podobnie kojarzy się słowo święty, a przecież święci tak naprawdę to postacie krwiste i wyraziste, które nie dają sobie w kaszę dmuchać.

Pokora jako cnota, wyczytałem gdzieś, to afirmacja prawdy o sobie w obliczu Boga. Jeśli pycha jest grzechem, to samo unikanie grzechu nie wystarczy. I w ogóle chyba lepiej, niż koncentrować się na unikaniu grzechu, dążyć do urzeczywistnienia cnoty. Jest to bardziej twórcze i rozwijające duchowo.

zaloguj się by móc komentować

darkforce @RG 25 listopada 2020 21:16
25 listopada 2020 21:23

Ok, pokora w obliczu Boga. Lecz w kontaktach z ludźmi?  Zwłaszcza z tymi którymi posługuje się Zły?

zaloguj się by móc komentować

RG @humbelina 25 listopada 2020 17:19
25 listopada 2020 21:24

odpowiedziałbym cytatem "robić swoje", ale mam wrażenie, że nie załtwi to całkiem sprawy; modlitwa?

zaloguj się by móc komentować

RG @darkforce 25 listopada 2020 21:23
25 listopada 2020 21:31

nie dać sobie w kaszę dmuchać

zaloguj się by móc komentować

Krzysiek @RG 25 listopada 2020 17:23
25 listopada 2020 21:32

"Wpis stanowczo zbyt długi. Może zmęczyć i zniechęcić."

Absolutnie nie! Jest tyle słów ile powinno być. W końcu temat poważny i szeroki. Tutaj zdecydowana większość czytelników nie ma problemu z tekstem na cztery strony maszynopisu.

zaloguj się by móc komentować


SalomonH @RG
25 listopada 2020 22:11

To jest całkowicie normalne, bo lewica to zmiana, prawica jest zachowawcza z definicji, a więc spokojniejsza. Żeby robić rewolucję, trzeba silnych emocji, to wiadomo bez badań.

 

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @RG 25 listopada 2020 20:53
25 listopada 2020 22:23

Nie mam uwag do tego opisu ale to jest jedn z modeli przejścią bo jest ich parę.

Mnie intersuje jednak to co spotykam na codzień, rozsądnych ludzi których znam towarzysko i zawodowo a także prowadzących życia jak na prowincji kościół, rodzina, praca  - i ten stan totalnego nie rozumienia politycznych wyborów i jak to zmienia ich świat.

Mam z pozycji monarchistycznych wiele do zarzucenia obecnemu obozowi ale ta impregnacja znajomych na argumenty że stronictwo pruskie nie jest dla kraju dobrym wyborem zatrważa i dla świętego spokoju nie rozmawia się o wielu sprawach. 

Coś jest w tej ujetej czwórce  - resentyment, tożsamość, poczucue wartości i pycha.

I fakt te kariery zawodowe i te korporacyjne gadki awansowanych miernot, karierowiczów - to jest ten rezrwuar rekrutacji na neo-volksdeutsche

Jeśli to co wybierają jest zaprzeczeniem przeszłości z jej wartościami, to wówczas możemy mówić o odrzuceniu.

Co jednak mają odrzucać 80 letnia szacowne panie nawiające na głosowanie na Trzaskowskiego co one u schyłku życia odrzucają.

Zresztą jak odbierani są ludzie z bastionów prawcy na Pomorzu i Ziemiach Zachodnich i to nawet w rodzinnych relacjach, w rodzinach o tradycyjach powstanczych jak dorosli synowie popierają inne opcje [fakt jeden miał rytułał przejścia na ścieżce  Zomo podczas strajku w Hucie  i nie cierpi czerwonych]. 

Jak rozmieć wybory ludzi którzy tyle lat żyli na walizkach w poniemieckich domach dziś wspierają opcje Niemiecką - nic ich nie uczy  czy sprawa Agnes Strawny której Polski Sąd wbrew prawu oddał a dom a mieszkańców wyrzucił, czy sprawa żony syna Płażyńskiego która ma przepraszać Niemca bluzgającego na Polaków.

Stąd może oprócz modelu inicajnego jest też model erozyjny - powolne wymywanie/podmywanie filarów/wartość i zamulanie śmieciem i odpadami. 

Aby usunąć dobrze umocowane dotychczasowe wyobrażenie o rzeczywistości trzeba je całkowicie zniszczyć wyrywając gwałtownie, doprowadzając w ten sposób do ponownego chaosu i dopiero wówczas wprowadzić w nową rzeczywistość, zbudowaną na innym już poziomie.

Te słowa przypominają mi taka uwagę z jednej z książek o pochodzie herezji protestanckiej jak to się stało że to ten pobożny Maryjny lud angielski tak wiarę prawdziwą porzucił. Może chodzi oto że w masie byli letni  te wyobrażnie o rzeczywistości nie był jakoś tak strasznie zakotwiczone i stąd można  to było wszystko podmyć.

Tradycja, by była żywą musi się nieustannie twórczo zmieniać, rosnąć. 

Tak to jest jak z tradycją kościoła to jest skarbnica z której mamy czerpać i na naszą miarę rozwijać.  I nie pozwałac by inni ją zamykali lub podważali w ramach nowej drogi ewangelizacji - nie ma nowej drogi zawsze jest ta sama.

To jest to co rozłożyła Bizanacjum - skostnie i odtwórcze podejście do tradycji a nie jej rozwój.

Co jest jeszcze ciekawe to że mamy też tradycję po drugiej stronie czyli orfizryzm i gnostycyzm - gdzie tylko profanom wydaje że ideologia gender nie wywodzi się z pnia tej tradycji.

zaloguj się by móc komentować

Maginiu @RG
25 listopada 2020 23:51

Po co tak długo... Przywołany na początku artykułu profesor Bogusław Wolniewicz - w czasach młodości napisał pracę magisterską  "Krytyka subiektywnego idealizmu w "Materialiźmie i empiriokrytycyzmie" W.I.Lenina" i może dlatego przewrotnie upierał się do końca, że jest marksistą.

Ale przecież to On sformułował kluczową tezę: " Pośród wielu ujemnych cech lewactwa, cechą najbardziej wydatną jest głupota".

I tyle...

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @Maginiu 25 listopada 2020 23:51
26 listopada 2020 00:11

Profesor Wolniewicz nie miał racji. Nie głupota, ale draństwo.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Autobus117 26 listopada 2020 00:11
26 listopada 2020 08:08

Lewactwo to ludzie bez właściwości. Pozytywnych.

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @ikony58 26 listopada 2020 09:25
26 listopada 2020 10:38

O już lata temu pożyczyłem jako lekturę reprint wydania O Wielkości Cywilizacji, Starszej Pani która była zanurzona Tischnerze, Myśliwieckim i Tygodniku Powszechny. Przy zwrocie podziękowała i powiedział że to było za trudne.

Nie wiem jak to jest bo dla mnie Koneczny pisze dość prosto i jest łatwy w obiorze – a gdy coś mam czytać z pozycji lewacko/hertycko/modernistycznych – [ot choćby Tischnera] nie jestem w stanie . Historia Życia Towarzysza Kim Ir Sena [ a dla zakładu czytaliśmy kolegami książki z biblioteki które nikt nigdy nie wypożyczał] jest strawniejsza niż lewacko/modernistyczne teksty.

To jest też ciekawe że degeneruje się język w formie opisu treści, gdy czytamy teksty przedsoborowe to jaka tam jest precyzja słowa, jedność z przekazem tradycji, logika i precyzja toku wypowiedzi oraz jak bardzo trudny jest tego odbiór gdy prawie każde zdanie jest istotne.

Dziś lektura tekstów to jest jak przedzieranie się przez mgłę – gdzie ukryte są znaczeniowe miny i zasadzki. To są jak bezdroża i bagna które mają wodzić na pokuszenie. Tylko że to uwodził kiedyś – bo dziś te drogowskazy są obszczane i obrzygane.

I tu doceniam skuteczne techniki handlowe – jak łatwo można sprzedać taką Lempart, Spurek, Sierakowskiego, Żakowskiego, Szustka, Rysi itp. itd.

Duża sztuka sprzedać fetor za pachnidła [nie chodzi mi o to że w ramach destylacji ton gówna wydobędzie się jakiś ciekawy zapach] ale o technikę zamykania nosa gdy śmierdzi a potem stopniowego przyzwyczajania delikwenta do smrodu.

I jak trudno w rozmowie ze znajomymi wykazać że to ich zachwyca co nadaj im wyższości nad plebsem to tylko nowoczesne w formie - ułudy, bezdroża i bagna gnostyckich herezji.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Nieobyty 26 listopada 2020 10:38
26 listopada 2020 11:00

Ze czterdzieści lat temu kuzynka z aspiracjami do ilorazu, studiująca wówczas ma UW, wcisnęła mi bodaj dwa tytuły M. Janion z cyklu zatytułowanego, zdaje się, Transgresje. Nie dałem rady przebrnąć przez bodaj dwadzieścia stron jednego tytułu. Odczekałem czas jakiś żeby nie było, że zbyt szybko czytam i oddałem te książeczki z komentarzem, że to nie dla mnie lektura (że niby za głupi jestem, żeby to zrozumieć).

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @ikony58 26 listopada 2020 11:56
26 listopada 2020 12:57

A tak chodzi o Wiesława Myśliwskiego tego po linii ZSL, a Starsza Pani już jest Śp. i miło się z nią rozmawiało.

To jest taki dość  prosty podział ludzi na tych  wychowanych przedwojną i tych którzy uczyli jeszcze przedwojeni nauczyciele.

  I te grupy jeszcze mają tą kulturę w rozmowie i obyciu a potem to już jest tylko poziom zjazdu co pokolenie. 

Jak to trafnie okręslił Marian Kowlaski gdy był bramkarzem i robił selekcję że w latach 90 nie wpuszczał bez legitymacji studenckiej  bo reszta robiła bydło a później po 2000  to nie wpuszczał z legitymacją studencka bo robili najgorsze bydło.  

zaloguj się by móc komentować

Nieobyty @stanislaw-orda 26 listopada 2020 11:00
26 listopada 2020 13:31

Jeżeli mamy wyrobić sobie zdanie o zamierzeniach wroga to przez tą modernistyczną powódź tekstów trzeba by jako przebrnąć.   Tylko trzeba staranie dobierać autora czy  jest z elementów sprawczy czy z kregu popularyzacji treści [na tych szkoda czasu]. 

Co do naszych krajowych autorów - to oni są  jak nasi artyści od sztuku współczesnej - kiepscy  kopiści i grafomani oraz   mistrzowie wtórności.

Książe Gorczakow mówił że wierzy tylko zdementowanym informacjom - w przypadku naszych rodzimy autorów nurtu oświecenia należy tylko zauważać  prace z tego nurtu które reszta oświeconych odrzuca. Jest sznasa że tam jest coś ciekawego.

Programowo można nie czytać i nie intersować się - pracami powszechnie podziwianych i nagradzanych autorów. 

Te nagrody typu NIKE to taki na opak czytany znak jakości - to musi być nie złe gówno.

I tu nie chodzi o frazę, stylistykę o formę ale treść wszak w domach publicznych też trafia się obługa znająca fachowo  rzemiosło tylko że w tych przybytkach syf się zwalcza  a laureaci  Nike za jego szerzenie są nagradzani.         

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @RG
26 listopada 2020 23:10

O Bernard Sawicki. Wobec pychy

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować